4 żywioły, Boruszyn, sobota i koncert bez prądu.
Dosłownie. Byłam wczoraj u Weroniki, bo wyszła z inicjatywą, bym wpadła do niej, bo o 20:00 koncert Arka Zawilińskiego.
 |
Arek Zawiliński 15.08.2015r. |
Myślę sobie: "Nie znam gościa, śpiewa blues, może warto?". Więc pojechałam. Z domu Wery do miejsca koncertu jest około 3 km drogi przez las i wieś. Poszłyśmy piechotą. Kiedy przeszłyśmy drogę wiodącą przez las, jakieś pięćset metrów, zaczęła gonić nas burza. Najpierw ostrzegawcze błyskawice i grzmoty kilka kilometrów od nas, później coraz bliżej. Niebo za nami robiło się coraz ciemniejsze i chmury w końcu znalazły się nad naszymi głowami. Wiatr i zimny deszcz w plecy. Trochę wielkich kropel, a za chwilę oberwanie chmury. Zanim dotarłyśmy na miejsce, zaliczyłyśmy przystanek autobusowy, a na sobie nie miałyśmy suchej nitki. Nie miało to wielkiego sensu, bo deszcz padać nie przestawał. W końcu poszłyśmy do salki, w której koncertu nadal nie było... Bo wyłączyli prąd. Ale spokojnie - przybiegł sołtys, włączył agregat i pan Arek wystąpić mógł. Było klimatycznie, ciemno, kameralnie i bardzo pozytywnie.
 |
Afrykańska pieczątka na ręce Wery |
Nieczęsto mam okazję bywać na takich koncertach. Wczorajszego nie żałuję. Mili, młodzi duchem ludzie, życiowa, trafiająca do serca muzyka i blues - gitara, harmonijka, śpiew, rytm. Na tyle dobra muzyka, która urzekła nas tak bardzo, że słuchałyśmy jej pół nocy... No ok, całą...
Na koncercie występ pana Arka podobał się, bo musiał wychodzić na sześć (czy więcej?!) bisów. Wyobraźcie dobie, że ten człowiek wyjechał w Bieszczady (I rzucił wszystko!), zanim to było modne. Mieszkał w górach (nadal mieszka na Południu, zazdrościmy!), nad morzem, za granicą... Jest miejsce, w którym go nie było? Chyba nie... Niejednokrotnie został nagrodzony w wysokiej rangi konkursach, ale przeczytajcie sami - na stronie internetowej. Nie będę przecież przepisywać, prawda?
Podziękować za wspaniałą atmosferę i piękną muzykę już zdążyłam podziękować osobiście. Ale tutaj mogę też. Więc: OGROMNE DZIĘKUJĘ, panie Arku. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy i posłucham kolejnych kawałków, płyt. Następnym razem wezmę kasę, żeby kupić coś na pamiątkę.
Posłuchajcie i zajrzyjcie, a przekonacie się, że nie kłamię:
Strona internetowa - Arek Zawiliński
Facobook-owy Fanpejdż - Arek Zawiliński
Arek Zawiliński - "Jędrek Połonina - Kary Koń"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz