czwartek, 13 sierpnia 2015

Aniołek i gwiazdy



Trzynastego sierpnia.


Smutno mi dziś. Dokładnie rok temu też było. Nie bez przyczyny, ale o tym za chwilę.



Ja i Anka 
Od dzisiejszej nocy do prawie końca miesiąca na niebie będziemy mogli zaobserwować spadające gwiazdy. Są to perseidy spalające się w atmosferze Ziemi. Największą aktywność na niebie będzie można zaobserwować od godziny 20:00 do 6 rano. Każdej godziny możemy zobaczyć aż sto takich gwiazd! Uwierzycie? Jeśli nie, to obserwujcie.

Trzynastego sierpnia 2014 r. zapamiętałam wyjątkowo dobrze (dobrze, ale źle). Kiedy wspominam tę datę, łzy cisną się na oczy. Kojarzę ją właśnie z niebem, gwiazdami i Aniołkiem. Dlaczego? Właśnie tego dnia moja siostra usłyszała diagnozę, straszną: "U Pani dziecka nie rozwinęły się nerki.". Wyobrażacie sobie? Nikt w to uwierzyć nie chciał ani nie mógł... A jednak. Szok, niedowierzanie, płacz, wielka nadzieja i cios. Jeśli zastanawiacie się, czy można coś stracić, zanim będzie się to miało, to już Wam mówię - można. Dla mojej siostry, bliskich i dla mnie to była katastrofa. Bo jak można wytłumaczyć krzywdę nienarodzonego dziecka, które miało prawo do życia takie samo jak każdy z nas. Nie potrafiliśmy, a trzeba było się z tym pogodzić (jak?!).

Dzisiaj, rok po tym, jak dowiedzieliśmy się, że dziecko ma niewielkie szanse, by urodzić się zdrowe i prawie 10 miesięcy po pogrzebie, patrzę na to z innej perspektywy. Mam nadzieję, że dużo lepszej i dojrzalszej. Wiem, że Julka zasiliła grono Aniołków w niebie, wiem, że nie była niczemu winna, a moich bliskich, mnie i siostrę bardzo to umocniło. Nasza wiara, więzi, charaktery i psychika są dużo mocniejsze i trwalsze. Kochanowski już kilkaset lat temu pisał: "cierpienie uszlachetnia", a swoją córeczkę wspominał: "Jesteś, a jakoby Cię nie było...". Coś w tym jest. Julka jest w naszych sercach, mimo że nie zdążyliśmy jej poznać. Widzieliśmy, kiedy rosła w mojej siostrze, na zdjęciach USG. I to jest piękne. Mieliśmy ją nie ciałem, a duchem. I nadal mamy i wiem dobrze, że czuwa nad nami, nad swoją mamą i kochamy ją nie mniej, niż kochalibyśmy ją, gdyby była z nami.

Cieszę się, że mam taką rodzinę. Było ciężko, ale każdy każdego wspierał tak, jak umiał. I to nam wiele pomogło i dało. Dziś pojedziemy do naszej Julki zapalić świeczkę. Tak zrobiłby każdy człowiek, nieważne, w co wierzy i co czuje. To takie naturalne...


Dżem - Zapal świeczkę


TSA - 51

Ja i czworo moich wspaniałych











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz