Proszę przyjechać na fejsbuki...
Polska rzeczywistość - zamiast pomagać, zarabiają. Ja już miałam okazję się osobiście kilka razy przekonać. Nic przyjemnego, zapewniam.
![]() |
Krecik się nie przejmował... |
Miałam dwie sytuacje, że policja przyjechała, choć nie potrzebowałam ich pomocy. Ale ze mnie wandal... Pierwszy raz - jechałam skuterem, drasnęłam kobiecie błotnik. Jeszcze zanim skończyłam 18 lat. Bilans: mandat i punkty karny (nie tylko wandal, ale też pirat!). Drugi raz: zdarzenie drogowe, dachowanie, jedyną osobą, której zrobiłam krzywdę, byłam ja sama. Policji nie wzywaliśmy, a straży pomocy odmówiłam. Ktoś wezwał "wparcie", na miejscu zdarzenia się nie zatrzymał, pomocy nie udzielił, odjechał. Bilans: mandat, obyło się bez punków. Pytam się: po co? Przecież osób trzecich nie było, szkód żadnych (oprócz prywatnych) nie wyrządziłam.
Sytuacje, kiedy byli potrzebni, a z pomocą były problemy, też zdarzyło mi się mieć. Pierwsza - kiedy zamówiłam buty przez Internet i przesyłka zaginęła. Pomoc teoretycznie żadna, przyjęli zgłoszenie i na tym się skończyło (wow!). Na szczęście w końcu buty się znalazły. Kolejna - pogróżki i groźby przez telefon, policjant stwierdził, że nie jest to bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia, dlatego nic nie może zrobić. Gdzie logika? Gdyby jednak coś się stało, byłby winny człowiek, bo wcześniej to zlekceważył.
Nie dziwię się, że policja w Polsce nie cieszy się zaufaniem obywateli. Gdyby dawali im powody, by ich szanować i móc im zaufać, to rozumiem. Skoro jednak robią wszystko, by ten szacunek i zaufanie stracić, nie mają na co liczyć. Cięgle mam nadzieję, że kiedyś będzie tak jak w innych (niektórych, oczywiście) krajach - że policjant będzie dla obywatela, nie obywatel dla policjanta.
![]() |
Nie, żebym kogoś chciała obrazić... ;) |
![]() |
Spongebob. Po mistrzowsku. |
![]() |
Jeśli już o kreskówkach mowa... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz