Bez marzeń byłoby jakoś smutno i nudno.
Ja, kiedy byłam dzieckiem miałam masę marzeń, część już spełniam, a niektóre dopiero się rodzą.
Właśnie, bo bym zapomniała. Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia...
Ja marzyłam o podróżach, zawsze chciałam zobaczyć jak najwięcej. Jak Wojciech Cejrowski albo Martyna Wojciechowska... Życie na walizkach to jest coś...
![]() |
Szczęśliwy człowiek ;-) |
w przyszłości - wyjechać na jakąś misję, nie musi to być wykopanie studni.
Zawsze chciałam pomagać dzieciom. Mówiłam, że nie chcę swoich, a po prostu zaadoptuję. Teraz inaczej spoglądam na świat, ale nadal twierdzę, że kiedyś przygarnę jakiegoś biednego kropka, ot tak - bo chcę.
Marzę też o tym, żeby wybudować swój własny dom, ale nie tylko. Chciałabym stworzyć kiedyś projekt podobny
do amerykańskiego "Do nie do poznania", ale jeszcze dużo pracy przede mną (tak, wiem, w Polsce to brzmi jak utopia)...
Marzyłam o wejściu na Mount Everest odkąd zobaczyłam jak piękne są Himalaje. Na razie chcę zobaczyć polskie góry, ale później - kto wie?
Mam jeszcze cały worek marzeń, nie kończę na tych kilku. Nauka pływania, skok na bungee, podróż samolotem, przebiegnięcie półmaratonu i wymieniałabym dalej... Zamiast wymieniać będę zbierać siły żeby jak najwięcej z nich zrealizować.
Na koniec dobra muzyka, Tom Odell już niedługo w Polce. I Know
I Seal: Do You Ever
Piękny wpis. Marzenia trzeba spełniać, są warunkiem postępu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, prawda. :)
Usuń