niedziela, 7 maja 2017

Wings for life

U nas w Poznaniu to wielkie biegowe święto. Ze swoimi słabościami walczą młodsi i starsi, zdrowi i chorzy, profesjonalni biegacze i amatorzy.
Adam po biegu z szefową Drużyny Szpiku.
Dziś chciałabym skupić się na chorych i tych, którzy z chorobą się zmagali, jednak w ich życiu nie ma chwil zwątpienia, czy zawahania. Na tych, którzy codziennie powtarzają sobie "never give up", którzy każdego dnia walczą o lepsze jutro, którzy korzystają z każdej chwili, bo wiedzą, ile jest warta. Właśnie dlatego uważam, że to oni wygrywają ten bieg. Wygrywają go dla siebie, dla swoich bliskich, biją życiowe rekordy. Jako kibic na trasie spotkałam ogrom ludzi niepełnosprawnych, na wózkach, z kulami i problemami. I to są bohaterowie. Nie pokazywali, że boli, że się nie da - szli i biegli dalej.
Spotkaliśmy się z grupą wolontariuszy Drużyny Szpiku by kibicować. Mieliśmy jednego szczególnego dla nas zawodnika. Adama - siedemnastolatka, który pokonał guza mózgu. To już jego trzeci start w "Wings for live". Pierwszy najtrudniejszy - na wózku razem z trenerem, drugim razem samodzielnie pokonał 1500 metrów, a dziś poszedł na rekord - 2 kilometry. Wszyscy dumni, wielu nie kryło łez wzruszenia. Skromny młody chłopak, z ambicjami i kolejnymi planami, bez spoczywania na laurach. Czyż nie piękne? W takich momentach rodzi się w człowieku nadzieja. Przejść obojętnie - bardzo trudno. I nikomu nie było przykro, że Adam Małysz samochodem - metą wyprzedził Adama. Przecież on zrobił coś, co wydawałoby się niemożliwe.
Wraz z całą Drużyną Szpiku - jesteśmy dumni, Adam!
MY.
Czekając na Adama.

2 komentarze:

  1. to była lekcja dla nas wszystkich, aby się nie poddawać, walczyć i iść do przodu.

    OdpowiedzUsuń