czwartek, 23 lipca 2015

Na szczycie góry...

wszyscy razem spotkamy się. Klasyk.


Jeśli ktoś nie zna Grubsona, ale zna ten kawałek - spokojnie. To normalne.
"Na szczycie" to kawałek-legenda, tak jak "Wind of Change", "51", "Małe rzeczy", "All of Me" i wiele innych... To, co łączy te utwory, to ich ponadczasowość. Trafiają do każdego człowieka i mają przekaz - są prawdą o życiu. Jest w nich szczęście, rozpacz, piękno, śmierć, przyjaźń, charakter, wszystko... Polecam je posłuchać jeszcze raz (mimo setek razy w radiu, podczas pracy, czy wypoczynku). Polecam posłuchać ich w ciszy, w ciemności i w samotności. Polecam wsłuchać się w tekst. I polecam interpretację - własną, dla siebie, nie dla polonisty, nie dla recenzji, nie dla przyjaciela. To tyle, jeśli chodzi o muzykę...

Czas na Boga. Kiedyś modliłam się codziennie, później modliłam się coraz mniej a teraz? Zwierzam się Bogu codziennie wieczorem, mówię do niego (dosłownie, w myślach...). Modlitwy jako wyuczonej formułki coraz mniej... To mi nie pomagało tak jak ta "rozmowa".
Dzisiaj wieczorem kolejny rachunek sumienia. Tak robię od pewnego czasu - pomaga. Bardzo. I to, że modlę się mniej, nie znaczy, że jestem gorsza. Chyba. Mój rachunek sumienia, moje mocne i słabe strony, które odkrywam i które pokazuję Bogu w nocy to moja modlitwa. To nie jest "Ojcze Nasz", "Zdrowaś Maryjo" i "Wierzę w Boga" codziennie. To jest coś więcej - więcej niż 3 minuty, więcej refleksji, brak monotonii i rozwijanie własnej osobowości. Jeśli jeszcze nie uwierzyliście - współczuję. Nie martwcie się o mnie - nie mam schizofrenii, a z moją psychiką wszystko dobrze. Chyba. Chodzę do kościoła (z którym nie zawsze się zgadzam...) i jestem osobą wierzącą. Wierzę w Boga, nie w instytucję kościelną. Na ofiarę daję złotówkę, nigdy nie usłyszałam, że muszę dać więcej. Mam dobre relacje z wierzącymi parafianami, z miejscowym wikarym, a nawet osobiście znam proboszcza. I nadal wierzę - wierzę w dobro i zło. W dobro, które zwycięża zło.

Kolejna sprawa - osiemnaste urodziny. Moje, Twoje, siostry albo kumpla. Ostatnio byłam na osiemnastce Julii. I świętowałam, bo miałam konkretne powody. Dokładnie rok temu (10 lipca 2014r. - przyjęcie było 10 lipca 2015r.) miałam kolizję, dostałam 6 punktów karnych i mandat (50 złotych! - bo się uczę i nie zarabiam...), a właśnie na tej osiemnastce była kobieta, z którą miałam tę kolizję. Rozumiecie? Nasuwa mi się: "Przypadek? Nie sądzę."... To była taka okazja, że musiałam wypić, chociaż teoretycznie nie powinnam. Po 6 kieliszkach (pierwszy post i "sześć wszystkim" - znacie odpowiedź) byłam pijana. Nie upita, ale pijana. Na gazie i było naprawdę śmiesznie.
Drugi, ważniejszy powód mojego upojenia alkoholowego to Julia, której pełnoletniość (niekoniecznie już dorosłość) trzeba było świętować (godnie, nie pod stołem...). To jedna z niewielu osiemnastek, na których byłam. Ale dotychczas chyba najlepsza (oprócz mojej... - moja skromność zapłakała). Przez muzykę, ludzi i atmosferę - dlatego należy się ogromne "dziękuję" z mojej strony... dla rodziców Julii za wspaniałą córkę, dla ich córki za zaproszenie, dla DJ-a za słuchanie próśb tej córki, kiedy wymyślała coraz to lepsze "kawałki", dla wszystkich znajomych, przyjaciół - za wspaniałą atmosferę, dla kelnerek i kelnera - za wygodę.

O Koliku (Krzysztofie) już wspomniałam To ten DJ, który śmiał się pod nosem, kiedy podchmielona Jula chciała, żeby grał "jej kawałki". To chłopak w moim wieku (jak się mylę to mnie poprawcie), który był na tylu imprezach, że zawstydziłby nie jednego dziadka. Był tam i pracował, bo jest dobry w tym, co robi. Oprócz muzyki, która jest jego sposobem na życie i pasją - jestem w Ochotniczej Straży Pożarnej, bo to jego kolejna "zajawka". Polecam chłopaka serdecznie, bo jest bardzo pozytywną osobą. Taką ma opinię. Ja rozmawiałam z nim dosłownie chwilę (przed Portusem, było śmiesznie i wszystko pamiętam - nie byłam aż tak pijana...), dlatego moje zdanie o Krzysiu, jako o Dj-u i człowieka, jest oparte na tych kilku zdaniach wymienionych 10 lipca tego roku i na tym, co słyszałam od ludzi.

Pozdrawiam. Miało być o Bogu, 18stce Julii, Koliku i rapie. No to jest, tak jak obiecałam. trzymajcie się mocno i słuchajcie muzyki, siebie i Boga, wszędzie są znaki od Niego...



A na zdjęciu - stare tło z Facebook-a, cytat z Biblii i jedno z moich życiowych mott. 
Wiecie, że w tej książce jest wszystko? WSZYSTKO, dosłownie...


środa, 22 lipca 2015

Rodzeństwo

Mam ich czworo: dwie starsze siostry, dwóch młodszych braci...

Kiedyś narzekałam, jak każdy, kto musiał dzielić się rodzicami (bo przecież poświęcali nam mniej czasu, nie byliśmy jedynakami), kieszonkowym, zabawkami, pokojem, komputerem, znajomymi, WSZYSTKIM.
Właśnie to chyba było najpiękniejsze. Dzięki nim dzieciństwo spędziłam w towarzystwie ludzi, nie komputera lub telewizji. Dzięki nim, nie mając nic, miałam tak naprawdę wszystko. I już teraz (albo dopiero!) wiem, że to jedni z najważniejszych ludzi w moim życiu. Potrafię docenić, że są blisko mnie, kiedy tego potrzebuję. A oni potrafią docenić mnie, kiedy mogę im pomóc. I nie mieszkamy już razem, ale więzi pozostają. Mocne, silne i szczere. Nieważne, że nadal się kłócimy i spieramy o to, która ma lub miała lepsze ciuchy, lepsze oceny albo warunki. Przynajmniej mamy o czym GADAĆ! Cieszę się, że mogę przyjechać do siostry na kilka dni bez zapowiedzi i pogadać z nią i "przyszłym niedoszłym" szwagrem o życiu. Oni pomagają mi, a ja im. Dzielimy się bagażem doświadczeń pomimo tego, że nie skończyliśmy nawet 25 lat...
A druga siostra? Młodsza od Ani (opisanej wyżej), a starsza ode mnie. Miałyśmy okazję w dzieciństwie trenować boks na dywanie w pokoju rodziców (to był prawdziwy ring!!). Kłóciłyśmy się o ubrania, pieniądze, przywileje u rodziców i kolejkę do komputera. Trzy miesiące temu byłam świadkiem na jej ślubie (choinka, kiedy my tak wyrosłyśmy?!)...
Później byłam ja. Zawsze śmieję się, że moi rodzice mówili: "Do trzech razy sztuka. Ta córka wreszcie nam się udała.". Mój tato zawsze czekał na syna (ja nie byłam spełnieniem jego marzeń, ale w końca doczekał się córki z JEGO kruczoczarnymi włosami...). O mnie pisałam dwa posty wcześniej (jeśli masz zaległości - zapraszam).
Po czterech latach urodził NAM się wreszcie brat i synek taty - Tomek. Zawsze kłóciłyśmy się, kto może go trzymać na rękach do zdjęcia, kto zabierze go na spacer (krąży pogłoska, że jak chodziłam do przedszkola, a on był jeszcze małym dzieckiem w wózku, kilkuletnie Ilonka przewróciła wózek z małym Tomciem... ja tego nie pamiętam, a legendy to tylko częściowo prawda, pamiętajcie.)...
Dziesięć lat później mama zaszła kolejny raz w ciążę. Zaskoczenie i niezadowolenie, bo przecież jak mogę mieścić się w jednym pokoju z dwoma siostrami, bratem i tym "piątym dzieckiem"? Okazało się, że można i to całkiem nieźle. Siostry niedługo potem miały już chłopaków, chciały być samodzielne i się wyprowadzić. Jest nas pięciu i gdyby nie oni - mój świat (mój mały świat) nie byłby taki, jaki jest teraz. A o Patryku - najmłodszym z nas - trochę później.
To jest najpiękniejsze. Nieważne, że nigdy nam się nie przelewało, ważne, że w naszym domu na pierwszym miejscu nie stał (nigdy) pieniądz (po prostu go często nie było...).
Mam nadzieję, że dzięki wielkiej (dosłownie) rodzinie i dzięki małym (pieniądzom) kiedyś w życiu sobie poradzę i nie będę narzekać, jak kilka milionów Polaków, na niski socjal. Nie chcę emigrować. Chcę pozostań sobą, tutaj, w Polsce. Chcę skończyć studia. Chcę założyć własną firmę, mieć dzieci (jeśli będzie mnie stać, oczywiście!). Chcę mieć dom. Chcę mieć auto. Ale chcę mieć też WARTOŚCI, których nie kupię za żadne pieniądze.
Patrząc z perspektywy przyszłorocznej maturzystki - nadal mam różowe okulary z dzieciństwa. Ale mimo tych okularów - potrafię spojrzeć na  świat i widzieć czerń i biel. Widzieć jak jest, czyli niełatwo... Ale wiedzieć, że jeśli będę miała swój "biznesplan" na życie, jeśli napiszę go dobrze, to na pewno mi się uda. A jeśli nie - to mam tych ludzi ze zdjęcia niżej...

 od lewej: Aga, Anka, ja z Patrykiem i Tomek

A tutaj piosenka TSA. Myślę, że kiedy ich kiedyś zabraknie (a może mnie wcześniej, Bóg jeden wie), z dumą będę mogła puścić tę piosenkę i powiedzieć: tak, byliśmy przyjaciółmi.

czwartek, 16 lipca 2015

Woodstock?

Woodstock?

"Najpiękniejszy festiwal świata."

Dlaczego?

Muzyka -  to tak jak Szekspir zapytał: ""jak żyć" to ja dodam: jak żyć bez takiej muzyki? No nie można... Sorry, taki mamy (na Woodstocku) klimat.
Wolność - masz wszystko, czego potrzebujesz i szanujesz, że masz więcej praw, niż Twoi dziadkowie (Ilona już zaczyna o historii).
Ludzie - szanujący Cię bez względu na to, jakim jesteś.
Miłość - nie do chłopaka, czy dziewczyny. Miłość do tych ludzi wyżej.
Jedność - to prawda, że za wódkę i piwo kupię wszystko? A w błocie i pogo masz setki braci i sióstr, wszystkich znasz?
Młodość - nieważne, ile masz wiosen, ważne na ile lat się czujesz i z jakimi ludźmi żyjesz.
Heineken - przecież piwo takie niedobre... i moczopędne.
Narkotyki - pojadę i udowodnię, że niekoniecznie muszę być ćpunem albo za legalizacją, żeby tam pojechać.
Zabawa - co robić na festiwalu, jeśli się nie bawić?
Przyjaźń - no halooo, a z kim mam jechać? Kto będzie mnie pilnował, żebym wróciła do domu? No właśnie... Bez przyjaciół nie jadę, bo gdyby nie oni, to nigdy bym nie uwierzyła, że pojadę na Wooda. Dzięki!
Wspomnienia - co będę opowiadać dzieciom, jeśli teraz będę siedzieć w domu na kanapie z popcornem i oglądać TV...
Glany - kiedy mówisz, że nigdzie nie jedziesz, bo chcesz iść w pogo, a ich nie masz i przyjaciółka, która nie pojedzie, bo nie może, pożycza ci swoje, żebyś pojechał... Świat od razu piękniejszy, jeśli wiem, że moje stopy wrócą do domu całe i zdrowe.
Uśmiech - czy to ważne, do kogo się uśmiechasz? Daj mu chwile radości, na kilkadziesiąt procent odda.
Namioty - nigdy nie spałam z tyloma tysiącami ludzi w jednym miejscu, musi być mega...
Owsiak - co tu gadać? Człowiek orkiesra ze zdartym gardłem po festiwalu? Dzięki mu za to wszystko.
Pokojowy Patrol - żeby było grzecznie... i bezpiecznie.

Co jeszcze? Opowiem jak wrócę...

Bo chyba mnie przekonali. Teraz zrobić zakupy, listę najważniejszych rzeczy i czekać na pociąg... Właśnie! W pociągu podobno wszyscy jadą TAM i wszystkim poznajesz zanim dojedziesz na FESTIWAL. Nieźle się zapowiada, więc niech to będą moje najlepsze wakacje w życiu jakie dotychczas miałam. Za rok zrobimy tak, żeby było jeszcze lepiej.

Dzisiaj cała płyta Happysad - Ciepło/Zimno

Polecam. Lecę spać, bo kto rano wstaję, temu worki pod oczami.

Pamiętajcie, jeśli przestanę pisać po 1 sierpnia to znaczy, że mi się spodobało tak bardzo, by tam zostać.
ZARAZ BĘDZIE CIEMNOOO! - If you know what I mean.

Cześć i czołem! :)


środa, 15 lipca 2015

Na początek

Sześć (cześć) wszystkim!  Później Wam wyjaśnię, dlaczego 6. :)


Dla tych, którzy to czytają, a mnie nie znają: mam na imię Ilona (tak, wiem, imię nie robi szału, ale przynajmniej nie jestem często mylona), niedługo kończę 19 lat, uczę się w technikum budownictwa, lubię sport, książki, muzykę, filmy, okazyjnie (!) alkohol, moją rodzinkę i znajomych. Nie lubię nudy, sufitowania, pesymistów, hejtów i narzekania, czyli ogólnie - cebulactwa, czy jak tam to się zwie. Wychodzi na to, że nie lubię milionów Polaków, ale cóż. Ci, których lubię lub lubiłabym, gdybym znała, to niestety mniejszość. Obstawiam 10%, nie więcej, przykre... Przecież mamy piękną historię (krwawą, pełną poświęcenia, ale nie bez "rozpieszczonej" szlachty i takich tam...) Piłsudski kiedyś to określił trafnie: "Kraj piękny, tylko ludzie..." - sami dokończcie, ja tu nie przeklinam. Ale dziś chciałam krótko o mnie. Więc: mam czworo rodzeństwa: dwie starsze siostry i dwóch młodszych braci i nie lubię samotności - to chyba przez nich albo dzięki nim, bo ciągle ktoś przy mnie był. Mieszkam w Wielkopolsce, na wsi (i nie narzekam! bo większość nastolatków pomyślałoby pewnie teraz coś w stylu: "ale nuda", przynajmniej takie są stereotypy... mylące). Bloga założyłam, bo - szczerze - dziś nie mogę spać z powodu nocnych (życiowych) "rozkmin". Będę tu pisać przy okazji, kiedy będę miała coś ciekawego albo mądrego do podzielenia się, zamiast spamować wszystkim znajomym na Facebook-u.
Dzięki za uwagę, dołączam tu foto z mojego IG, żebyście wiedzieli, że pisze Ilona (jeśli mi zaufacie, bo to przecież Internet), a nie jakiś "trinki łinki".
No i najważniejsze w moim życiu, bo bym zapomniała - to nie mój chłopak, bo nie mam, to nie moja rodzina, bo ona jest na drugim miejscu, to nie szkoła, bo też jest później, to nie przyjaciele, pieniądze ani fejm. Najważniejsze w moim życiu jest podejście do życia. No i zapomniałabym - wierzę w Boga, nieważne którego, przecież i tak każdy wyobraża go sobie inaczej.

PS. Polecam wiersz Leopolda Staffa "Kowal"
PS2. Będę Wam wrzucać muzykę, której słucham, czy Wam się to podoba, czy nie. :P


zapraszam IG: ilo_nix 


Akurat - polecam, Ewa Wachowicz :D :D
Jeden z ulubionych zespołów.